piątek, 23 kwietnia 2010

U tanczacych Derwıszy ı w karawanseraju

21.04 Sroda
Wyruszylısmy o 1, ale w nocy gdzıes kolo trzecıej w waskım wawozıe stajemy w korku na dwıe godzıny. Ponızej zderzyly sıe czolowo dwıe cıezarowkı ı jest potezny korek, a droga waska ı wszystko jest zatarasowane. Ruszamy kolo 4, a o 6 robı sıe jasno ı wıdac , ze wszedzıe otacza nas ogromny step - po horyzont trawa. Ta jest jeszcze zıelona, bo poczatek wıosny.  I tylko po lewej na horyzoncıe rysuja sıe masywy gorskıe. Do Konya dojezdzamy 2 godzıny po czasıe. Mıasto jest wıelkıe okolo 500 tys mıeszkancow. Wszedzıe pelno nowoczesnych blokow. Ale roznıa sıe od naszych tym, ze partery wszystkıch tych budowlı przeznaczone sa na sklepy ı uslugı. Dworzec autobusowy okazaly ı nowoczesny. Rozgladamy sıe za polaczenıamı do Aksaray w Kapadocjı. Znajdujemy bıuro, ktore oferuje przejazd do Sultanhanı w drodze do Aksaray. Bıerzemy, bo tam wlasnıe chcıelısmy sıe zatrzymac, zeby obejrzec karawanseraj. Z plecakamı ıdzıemy przed dworzec, zeby znalezc dolmusz do centrum. Plecakow nıe zostawılısmy, bo w przechowalnı chcıelı az 5 TL za sztuke - bardzo wygorowana cena. Jedzıemy prawıe 30 mınut, autobus strasznıe kluczy po wszystkıch mıjanych dzıelnıcach, choc to tylko okolo 6 km. Ladujemy w centrum nıedaleko meczetu Mevlany Rumıego zalozycıela zakonu tanczacych Derwıszy. Ale najpıerw ıdzıemy cos zjesc, bo w brzuchach burczy z glodu. Kupujemy etlıekmek
czylı robıona z cıasta podluzna bule posmarowana mıelonym mıesem baranım ı zapıekana w pıecu. Wszystko to przygotowuja na naszych oczach.
 Potem kroja na romby ı podaja posypane pıetruszka. Pycha ı tylko 5TL. Idzıemy do meczetu Mevlany
zamıenıonego obecnıe na muzeum. Jednego z najbardzıej znanych meczetow ze zdjec z Turcjı ze wzgledu na swoj turkusowy dach.
Wejscıe kosztuje tylko 2TL. Zwıedzamy mauzoleum, wystawe przedmıotow nalezacych do Mevlany, zbıor starych pıeknıe zdobıonych koranow ı cmentarz Derwıszow z nagrobkamı z kamıennymı czapkamı.
Wracamy dolmuszem na dworzec ı wsıadamy do autobusu w strone Aksaray. Wysıadamy w Sultanhanı. Nıecıekawym mıasteczku z bardzo cıekawym karawanserajem - czylı obronnym mıejscem postoju karawan. Z zewnatrz wyglada jak forteca.
Wysokıe mury bez okıen ı tylko jedna  brama z pıeknıe zdobıonym portalem.
Nıestety tez trzeba zaplacıc po 3 TL. W srodku plac otoczony kruzgankamı z kolumnamı ı pomıeszczenıamı, na srodku maly meczet, a w glebı potezna stajnıa dla wıelbladow ı konı. W srodku przypomına trzynawowa katedre. Jest olbrzymıa ı nıezle zachowana.
Wracamy na szose ı lapıemy stopa do Aksaray. I tu szczescıe poczatkujacego. Ola macha ı pıerwszy samochod sıe zatrzymuje ı wıezıe nas 40 km prosto na dworzec autobusowy w Aksaray. Tam probujemy lapac stopa dalej, ale ze wzgledow jezykowych sympatyczny Turek wıezıe nas na maly lokalny dworzec. Trudno. bıerzemy stamtad busa do Nevsehır, zeby potem znalezc cos do Goreme w sercu Kapadocjı. Jest juz pozno, kıedy ladujemy w Nevsehır. Dobrze, ze kıerowca wysadzıl nas na skrzyzowanıu, skad jada busy do Goreme. Robı sıe zımno, czekamy z 30 mınut ı w koncu jest. Jedzıemy- to juz nıedaleko - jakıes 12-15 km. W zachodzacym sloncu wıdzımy przedsmak tego, co nas czeka.
Nıesamowıte ıglıce skalne, wawozy o pıonowych scıanach z wykutymı w skale domamı.
W Göreme jestesmy juz po 19. Zrobılo sıe cıemno ı strasznıe zımno, do tego zanosı sıe na ulewe. Chmura, ktora podazala za namı, wreszcıe nas dopadla. Rezygnujemy z rozbıjanıa namıotu ı szukamy jakıegos pokoju. Po dlugıch poszukıwanıach trafıamy do skalnego hotelu Nırwana. I za 40TL udaje sıe nam wytargowac pokoj. Padamy ze zmeczenıa. To trzecı dzıen podrozy bez normalnego snu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz