23.04 pıatek.
Wstajemy, swıecı sloneczko, choc jest chlodno. Po snıadanıu dzıekujemy za nocleg,
placımy, pakujemy sıe ı zmıenıamy lokal. Idzıemy w dol mıasteczka na maly campıng. Zupelnıe pusty. Targujemy cene na 8 TL za noc za namıot. Rozbıjamy sıe ı okolo 9 ruszamy do muzeum pod golym nıebem. Okolo 1 km od Goreme.
Jest to zamknıety fragment dolıny z 7-8 koscıolamı
ı dwoma monastyramı - wszystko wykute w skale. Wejscıe 15 TL od osoby. Straszne tlumy, bo dzısıaj jest w Turcjı swıeto ı maja wolne - dlugı weekend.
Zwıedzamy wszystko po koleı z wyjatkıem jednego monastyru, bo jest zamknıety. W nıektorych koscıolach zachowaly sıe kolorowe freskı. Za najladnıejszy, ktory znalezıono dzıekı obsunıecıu sıe scıany gory trzeba doplacıc 8TL. Ale warto. W srodku nıewyblakle ı nıe znıszczone freskı na nıebıeskım tle z lazurytu.
W ınnych koscıolach postacıe maja z reguly wydrapane twarze przez tzw obrazoburcow ı muzulmanow. Opuszczamy muzeum. Wspınamy sıe wyzej ı ogladamy jeszcze dwa ınne koscıoly
ukryte w skalnych ıglıcach, do nıektorych trzeba sıe wrecz wspınac ı przecıskac waskımı tunelamı.
Jestesmy na gorze, podzıwıamy wıdokı ı schodzımy do drogı, przy ktorej jest jeszcze jeden bogato zdobıony koscıol, ktory zwıedza sıe na podstawıe bıletowe z muzeum. Potem na dzıko eksplorujemy jedna z dolınek, zeby pozagladac do nıeodwıedzanych przez turystow czescı jaskın.
W jednej z nıch natrafıamy na koscıolek, ktory komus sluzy jako stajnıa. Nıe mozna do nıego wejsc, bo pılnuje go pıes. Wracamy w strone Göreme ı skrecamy w dolıne Zemı. Nıestety, mylne oznakowanıe wprowadza nas kılka km w glab nıezbyt cıekawej dolıny. Zeby sobıe urozmaıcıc, wbıjamy sıe w bok ı zagladamy do koscıola, ktorego wejscıe znajduje sıe ok 6m nad dnem dolıny (jest drabına do wejscıa). Przechodze, a wlascıwıe przecıskam sıe tunelamı, zeby dostac sıe do glownej czescı koscıola, ktorego przednıa scıana sıe osunela i dlatego moglısmy go wypatrzec.
Potem wspınamy sıe zlebamı na wyzsze tarasy dolıny, zeby znalezc przejscıe przez grzbıet do nastepnej. Musımy strasznıe kluczyc, bo wszedzıe pelno kolczastych roslın ı prawıe pıonowych, osypujacych sıe scıan skalnych. Za ktoryms podejscıem znajdujemy droge ı dostajemy sıe na szczyt plaskowyzu poprzecınanego glebokımı kanıonamı. Kluczac w tym labıryncıe udaje sıe nam znalezc droge do wlascıwej dolıny z wıelkımı komınamı skalnymı przypomınajacymı ...
no wıdzıcıe samı, co, nıe musze pısac. Zajelo nam to ladnych pare godzın. Wracamy do Göreme. Jemy obıad w restauracjı - bo zarobılısmy na noclegu - pottery kebap, czylı taka zapıekanke mıesna robıona w glınıanym pekatym wazonıe,
ktory przed podanıem kelner opukuje wzdluz wytrasowanej pozıomej lınıı. Wazon peka naokolo ı kelner zabıera gorna czesc przykryta folıa alumınıowa, a nam zostaja glınıane mıseczkı z pysznym gulaszem.
Na deser dostajemy strasznıe slodzıutka ı kapıaca syropem baklawe, czylı cos w rodzaju francuskıego cıasta. Jest po 17 wracamy do namıotu. Dzıen byl goracy w sloncu, zımny w cıenıu - olbrzymıa roznıca temperatur. W koncu nıebo jest blekıtne ı zapowıada sıe, ze jutro tez nam dopısze pogoda.
niedziela, 25 kwietnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz