Ten wyjazd miał być inny. Tym razem bez namiotu i plecaków. Kupiliśmy VW T4 Multivana i na miesiąc miał być to nasz dom. Oszczędność na noclegach i większa mobilność. Plan ambitny - przeskoczyć przez Niemcy i Francję do Katalonii i stamtąd rozpocząć zwiedzanie południa Hiszpanii z nastawieniem na Andaluzję. W sumie około 8,5 tysiąca km. Żeby nie tracić czasu tniemy autostradami, niestety we Francji i w okolicach Barcelony trzeba za tę przyjemność zapłacić. Ale w końcu trafiamy na dobry atlas samochodowy i okazuje się, że oprócz płatnych autopist są darmowe autovie tej samej klasy.
Wreszcie docieramy do krainy marzeń. Andaluzja nie może nie urzec. Jest bajkowa. Szkoda, że średniowiecze wyrządziło tyle szkód w arabskiej spuściźnie południowej Hiszpanii. Bo to, co zostało, to tylko resztki "z pańskiego stołu", a i to, co możemy oglądać w Almerii czy Granadzie,
powala na kolana, do tego Ronda zawieszona nad przepaścią - wystarczają, żeby się w zakochać w tej krainie. Na koniec jeszcze abstrakcyjna wyłaniająca się z morza skała Gibraltaru i Toledo, w którym czas zatrzymał się wieki temu.
Jak znajdę czas, to "wklepię" tutaj zapiski Oli, bo ja z reguły robiłem za drivera. Na razie tylko zdjęcia:
Almeria
Granada
Cueva del Tesoro
Malaga
Ronda
Gibraltar
Sewilla
Cordoba
Toledo
niedziela, 9 października 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
jak przygotowaliście auto do takiej podróży? (mechanicznie żeby nie zawiodło i wyposażenie żeby było wygodnie)
OdpowiedzUsuńnie było problemów z autem, nie wymagał napraw w trasie, jak przygotowaliście się na ewentualne usterki auta?
gratuluję wyprawy
Samochód kupiliśmy w maju. Mechanik przejrzał wymienił płyny, zrobił hamulce. Miałem potwierdzoną wymianę rozrządu przez poprzedniego właściciela. Potem było sprawdzenie na wyjeździe na Podlasie. Ogólnie VW T4 1,9TD raczej są niezawodne :-) Co do wygody jest to wersja Multivan, czyli tylne siedzenie rozkłada się tworząc z nakładką w bagażniku łóżko dla 3 osób. Po złożeniu z powrotem można rozłożyć stoliczek umieszczony w bocznej ścianie i jest kuchnia z jadalnią. Gotowanie na zwykłym turystycznym Campingazie. I to cała tajemnica. Usterki hmm... były. Padło mi chłodzenie tzn. wentylatory na chłodnicy i było wesoło. Trochę pokombinowałem i jeden ruszył ale i tak nie obyło się bez mechanika, bo spaliły się kable - 90 euro w plecy, zerwała się linka gazu, ale to wymieniłem sam, a koszt linki to 60 euro. Assistance nie miałem. W skrajnym przypadku trzeba by sprzedać auto lub oddać na złom, bo holowanie to majątek. I dla tego nie było już północnej Francji, a tylko lawirowanie, żeby ominąć góry i jakoś dojechać do Polski na 1 wentylatorze. Udało się.
OdpowiedzUsuń